niedziela, 5 stycznia 2014

     Wchodzę do swojego pokoju. Wszystko jest takie samo. A jednak od wczoraj się coś zmieniło. Pokój, w którym od dłuższego czasu panował nie dostrzegalny dla oka cień naszych wspomnień czuć przepełniony świeżością blask. Czuje moje serce przez szybę. Może zdrowy rozsądek owinął je, żeby dać mi odetchnąć od tej miłości. Udało się. Nareszcie jestem gotowa zamknąć ten rozdział w moim życiu. Nie sądzę, żebym nie zaglądała do niego więcej niż kilka dni, ale mam siłę. Pokonuję mur smutku. Jestem gotowa na wszystko, co się stanie. Nie boję się upadku, bo wiem, że wstanę bez niczyjej pomocy. Zamortyzuję ból. Nie przestałam Cię kochać. Sprawiłam, żeby ta miłość nie przyciągała mnie do ziemi, lecz pozwalała na wolny lot. Bez żadnych ograniczeń. Nadzieja przestała mnie niszczyć. To ja zniszczyłam tą chorą nadzieję. Obudziłam się z wiecznej zimy, chociaż obezwładnione serce przewiduje nagle i ciężkie opady śniegu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz