środa, 1 stycznia 2014

Uwielbiałam z nim spędzać czas. Rozmawiać, czuć, że jest blisko. Poczucie bezpieczeństwa, ochrona przed problemami, przed codziennością – to dawało mi nadzieję na lepsze jutro. On dawał mi nadzieję. Ale wiedząc, że nie mogę dać mu nic więcej, niż tylko przyjaźni, bycie blisko niego stawało się dla mnie coraz trudniejsze. Teraz załamuję się powoli, z dnia na dzień coraz bardziej. Nie umiem już, tak po prostu, siedzieć obok niego, przytulić go. Każde jego "Kocham Cię" skierowane bezpośrednio w moją stronę czy nawet wypowiadane w moich myślach, jest nożem w moim sercu. Nadmiernie o nim rozmyślam. To niszczy mnie jeszcze bardziej. Wiem o tym, ale nie umiem temu zaprzestać. On zawsze jest wewnątrz mnie, nigdy nie odchodzi. Czuję to. A ja nie mogąc od tego uciec powoli zanikam. | M.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz