środa, 25 grudnia 2013

Nadszedł październik. Najpiękniejszy, najwspanialszy, najważniejszy październik w moim całym życiu. Na samą myśl o tym wspaniałym miesiącu czuje świeże powietrze jesiennego lasu i lekkie ciepło promieni słonecznych. Słyszę szelest liści i widzę obsypane złotym pyłem drzewa. Do tego wspaniałego wrażenia dochodzą Twoje perfumy i ciepło Twoich ust. Twój melodyjny głos i błękit Twoich oczu. Tak łatwo zakochać się w "szarej jesieni".

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Nie będę sobie wmawiać, że kiedyś zrozumiesz co straciłeś, bo sama w to nie wierze. Z czasem nie wystarcza wyobraźnia by obudzić nadzieje. Teraz potrzebuję każdego spojrzenia, by ubzdurać sobie, że chcesz mnie zobaczyć,

sobota, 21 grudnia 2013

    Z czasem wszystko zaczyna być takie...nijakie, bez sensu i żałosne. O tak. Żałosne. Prawie tak samo jak ja. Nawet nie jesteś świadom jak Twoja miłość mogła by wszystko odmienić. Nadać wyrazu całemu światu. Obudzić uśmiech nie tylko na moich ustach, ale także całemu otaczającemu nas smutkowi. Swoją miłością pokolorowałbyś szare dni. Już raz to zrobiłeś. Czy nie możesz się we mnie jeszcze raz zakochać? Czy nie chcesz? To z Tobą jest coś nie tak czy ze mną? Może kocham za mocno? Albo Ty wierzysz za słabo?
     Dawałabym sobie radę. Umiałabym ją czerpać z ulotnych momentów. Gdybyś nie podcinał mi skrzydeł przy każdym oderwaniu się od ziemi.

piątek, 20 grudnia 2013

Tak łatwo uświadamiam sobie jaka jestem słaba. Wystarczyło by jedno jego słowo, a bym do niego wróciła. Bez zastanowienia. Nie ważne czy by się zmienił, czy byłby tym samym dupkiem co wcześniej. Nie ważne czy na rok, miesiąc, tydzień, dzień, godzinę czy nawet na kilka minut w jego ramionach, parę sekund pocałunku, czy ułamki sekund widzieć w jego oczach, że naprawdę cię kocha. Ciągłe życie w fikcji. Przecież On jest świadomy moich uczuć. Gdyby chciał to... to by już Tu był. Tu, obok mnie. Już dawno śmialibyśmy się nie wspominając o minionym rozstaniu. Ale on nie chce. Tylko wspomnienia dadzą mi te upragnione ułamki sekund. Lecz zabiorą je równie szybko. Odcinając mnie od fikcji.


środa, 18 grudnia 2013

Oboje się zmieniliśmy. Mamy inne priorytety, inne poglądy. Nawet "zwykły dzień" nie wygląda tak samo. Pustkę w sercu zapełniłeś kimś innym. Tylko moje serce nie pożegnało się ze starym wyglądem rzeczywistości. Wiedz, że gdzieś w środku, uśpiona jestem dawna ja, dawne zwykłe dni i dawna wartość moich uczuć. Tylko Ty możesz je obudzić na nowo. 

wtorek, 17 grudnia 2013

Nie radzę sobie. Nadzieja wyniszcza od środka jak narkotyk. Kilka minut euforii musi zostać odkupione za godzinę płaczu. Moja miłość jest płomykiem rozpalającym nadzieję. Natomiast rzeczywistość nie pozwoli jej rozbłysnąć. Tak ciężko walczyć o utrzymanie się jednego płomyczka. Zamiast podnieść głowę i " iść dalej " bawię się z prawdą jak małe rozpuszczone dziecko. Nie spocznę póki nie dostanę tego co chcę. Nadzieja umiera ostatnia... tuż po mnie. Odejdę bez świadomości przegranej.

piątek, 13 grudnia 2013

Czasami po prostu nie wiem, czy dziękować Ci za te wszystkie wspaniałe chwile, czy nienawidzić za to że mi je zabrałeś.

czwartek, 12 grudnia 2013

Przed Tobą nie było nikogo równie ważnego. Jednak te wcześniejsze zauroczenia, czy miłostki skutecznie przekazały mi, żeby się nie zakochiwać. Nie plątać się żadne poważne związki, żeby potem nie cierpieć. A potem pojawiłeś się Ty. Z początku tylko kolega. Stopniowo zaczęłam ci ufać, nie było dnia, żebyśmy nie pisali, czy nie rozmawiali. Stałeś się codziennością. Przy Tobie czułam się taka pełna, prawdziwa i... chciana. Z czasem przerodziło się to w coś dotychczas mi nieznanego. Nasza bliskość była dla mnie ukojeniem. Nie było drugiej dłoni równie pasującej do mojej, jak Twoja. Odmroziłeś mi serce poczuciem bezpieczeństwa, zaufaniem. Każdym pocałunkiem, spojrzeniem, dotykiem. Tylko po to, żeby zamrozić je znowu. Tylko Ty umiesz je wybudzić z wiecznej zimy.

środa, 11 grudnia 2013

Nie uśmiechasz się do mnie tak zadziornie jak kiedyś. Nie jesteś wpatrzony w moje oczy, bo to spojrzenie nie wysuwa mi podłogi spod nóg. Nie jesteś na blisko, żeby ciarki przeszły po ciele pod wpływem Twojego oddechu na moim karku. Nie mówisz do mnie tak ciepło przez co moje motylki dotychczas nie odstawiające mnie na krok odlatują. Nie kochasz mnie tak bardzo jak kiedyś   Nie kochasz mnie wcale. Tak bardzo odczuwalny jest Twój brak.

wtorek, 10 grudnia 2013


Czym właściwie są łzy? Słabością, czy smutkiem? Bezradnością, czy bólem? Łzy są częścią mnie czy Ciebie? Przecież przez Ciebie płaczę. To Ty je wywołujesz. Czemu płyną po moim policzku?

poniedziałek, 9 grudnia 2013


Po raz kolejny przekonałam się, że prawda boli bardziej niż niewiedza. Czasami po prostu łatwiej nie wiedzieć. Opierać dzień na złudnych płomykach nadziei, które prawda umie tak łatwo zgasić. Myśleć, że jesteśmy czymś więcej niż wspomnieniami. Teraz kiedy już znam prawdę to czas rozdzielić miłość od sentymentu.



Minął rok. 365 dni, żeby zapomnieć. 8760 godzin, żeby poukładać sobie życie na nowo. 525 600 minut na zamknięcie tego rozdziału w swoim życiu. A jednak za mało. Wspomnienia są jak ziarenka piasku, które wiatr rozwiewa na całej plaży naszego życia. Szansa, że w przyszłości znajdziemy owe ziarenko jest jak jeden do miliona. Nikła. A jednak walczymy. Otulamy się nadziejami związanymi z lepszym jutrem. Nadaremno. Wiatr nadejdzie w najmniej spodziewanym momencie. I zabierze wszystko.

Róża

To jest ten moment, kiedy zdajesz sobie sprawę, że nie masz NIC. Ale co to znaczy? Wszystko co kiedykolwiek miało dla Ciebie sens więdnie jak róża, której zabrakło światła, chodź miała pod dostatkiem wody. Jak miłość ma się utrzymać bez drugiej osoby? NIJAK. NIE ma sposobu. Można się łudzić nadziejami, ale nadzieja to NIC, a On jest WSZYSTKIM. A ja jestem różą. Umieram. Obudź we mnie światło.

niedziela, 8 grudnia 2013

Bezpowrotnie

Dobrze wiedziała do czego prowadzi to spotkanie. Nie robiła sobie bezsensownej nadziei. Obiecała sobie tylko, że nie będzie płakać. Chciała pokazać mu, że jest silna, że da sobie radę bez niego. Czekała na niego w umówionym miejscu. Znowu się spóźniał. Co nie było dla niej wielkim zaskoczeniem. Lubiła na niego czekać. Szukać go wzrokiem i wypatrywać pośród idących przechodniów. To sprawiało, że kiedy się pojawiał cieszyła się jeszcze bardziej. Dzisiaj było inaczej. Nie szukała go. Wpatrywała się w nicość, bez nadziei, że go zobaczy. Rozmyślała czemu to się stało, co zrobiła źle i czemu ją to spotkało. Kiedy się pojawił próbowała spojrzeć na niego obojętnie. Ale on znał ją na tyle dobrze, że wiedział co teraz czuje. Powiedział jej, że to koniec i że żałuje, że tak to się potoczyło. Po tych słowach ich oczy się spotkały. Szukała w nich tego ciepła. Tej miłość. Ale jej tam nie było uciekła wraz z jej marzeniami o ‘ happy end – zie ‘. Zostawiła ją samą ze wspomnieniami i snami o lepszym jutrze. „ Kiedyś wróci „- Pomyślała dobrze wiedząc, że stamtąd gdzie ona teraz jest nie ma drogi powrotnej.

Zamknięta

Zaraz miał przyjechać. Ogarnęłam włosy, ubrałam się i wyszłam usłyszawszy dzwonek. Podszedł do mnie i przytulił mnie na powitanie. Drobny płomyk nadziei, że wszystko będzie dobrze zapalił się w moim sercu. Kiedy odsunęliśmy się od siebie spojrzał na mnie wzrokiem pozbawionym jakiegokolwiek wyrazu. Odwróciłam głowę.
- Przepraszam, ale to - zawahał się - bezsensu.
Zamarłam. Łzy napłynęły mi do oczu. Nie słyszałam już nic prócz szybkiego bicia mojego serca, które za każdym razem sprawiało większy ból.
- To ja już lepiej pójdę - dodał.
Chciał mnie przytulić ale go odepchnęłam. Zbyt wiele mnie to kosztowało. Ruszyłam w stronę domu. Oparłam się o zamknięte drzwi. Powoli odwróciłam się by móc jeszcze raz go zobaczyć. Ale jego już nie było. Byłam sama. Dalej uwięziona w tym związku. Zamknął ten rozdział, zanim udało mi się z niego wydostać. Obsunęłam się na ziemie i objęłam ramionami. To była długa noc.

Przestrzeń

Ja siedziałam na parapecie a on opierał się o ścianę. Spojrzałam na niego w celu znalezienia w jego wzroku, geście czy postawie czegoś mówiącego o tym ile właściwie dla niego znacze. Minęło dużo czasu, ale ja i tak umiałam przejrzeć go na wylot jeśli tylko udostępnił mi jakiś punkt zaczepienia. Wtedy zobaczyłam, że wie, że na niego patrzę i próbuje go rozszyfrować. On wodzil wzrokiem bez żadnego punktu zaczepiania. Tak strasznie walczył żeby na mnie nie spojrzeć. I tak bardzo bolała ta świadomość. Spuściłam wzrok, by dać sercu odetchnąć. Emojce buzowały we mnie. " Nie mogę już tak dłużej " wypowiedziałam w dzielącą nasz próżnię i odeszłam. Jak moja nadzieja na lepsze jutro.

Czas

Chciałabym znaleźć się w twoich ramionach ten ostatni raz. Niech świat biegnie swoim tempem. Ja stoję. Boję się zrobić krok w obawie, że te chwile już nie wrócą. Zawieszeni pomiędzy przeszłością, a przyszłością znajdujemy ukojenie.

Domek z kart

Stoję nad przepaścią. To są ostatnie chwile dawnego życia. Koniec z kłamstwami, niewyjaśnionymi sprawami, czy nieczystymi relacjami. Zaraz albo się wszystko naprawi, albo wszystko spieprzy. Całe życie runie jak domek z kart. Lecz ja jednak wierzę, że najłatwiej budować od podstaw. I w końcu od kilkunastu miesięcy jestem gotowa to zrobić. Dostać od życia nową talię kart.