niedziela, 8 grudnia 2013

Przestrzeń

Ja siedziałam na parapecie a on opierał się o ścianę. Spojrzałam na niego w celu znalezienia w jego wzroku, geście czy postawie czegoś mówiącego o tym ile właściwie dla niego znacze. Minęło dużo czasu, ale ja i tak umiałam przejrzeć go na wylot jeśli tylko udostępnił mi jakiś punkt zaczepienia. Wtedy zobaczyłam, że wie, że na niego patrzę i próbuje go rozszyfrować. On wodzil wzrokiem bez żadnego punktu zaczepiania. Tak strasznie walczył żeby na mnie nie spojrzeć. I tak bardzo bolała ta świadomość. Spuściłam wzrok, by dać sercu odetchnąć. Emojce buzowały we mnie. " Nie mogę już tak dłużej " wypowiedziałam w dzielącą nasz próżnię i odeszłam. Jak moja nadzieja na lepsze jutro.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz